Fundacja TARA - co dalej!?

Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
01 grudnia 2011 10:44
Otóż to! Na takie stanowiska przeważnie zgłaszają się ludzie którzy pozornie robią dobre wrażenie, mają dobra gadkę, a jak tylko przyjdzie co do czego uskuteczniają swoją wizje zbawiania świata 😵
Niestety w tym posranym społeczeństwie dzieci odbiera sie z kochających domów pod byle pretekstem i odsyła do obcych 4 murów, bo taka jest papierologia, bo tak jest "lepiej" dla dziecka 😵 🤬

Ja po stracie psa, zastanawiałam się nad adopcją jakiegoś biedaka, weszłam na kilka portali i to co przeczytałam skutecznie odstraszyło mnie od jakiej kol wiek adopcji.  🙄
,
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
01 grudnia 2011 10:59
Bo chciałam konkretna rasę o której w schronisku mogłam tylko pomarzyć. Skończyło się na tym że kupiłam dorosłego spa z hodowli którego poprzedni właściciele musieli zwrócić

EDIT:
Jest jeszcze jedna sprawa przez którą schronisko nie wchodziło w gre. Psy w adopcjach przechodzą najpierw przez tak zwane domy tymczasowe, tam ludzie poznają je dokładniej, indywidualnie, wiedza czy sa agresywne w stosunku do psów, dzieci czy przy jedzeniu. Ja przy 1,5 rocznym wtedy dziecku nie mogłam ryzykować biorąc "kota w worku", a chciałam dorosłego psa
Jeśli chodzi o mnie to adoptowałam buldożki francuskie bo to moja życiowa miłośc. Uprzedzę Twoje pytanie Tomku, dlaczego sobie nie kupiłam. Otóż jedną dziewczynkę kupiłam , reszta była do bardzo długotrwałego leczenia bez gwarancji powodzenia. Wszystkie zostały wyleczone i są ze mną, daj Boże jak najdłużej. Buldog angielski, 3 letni pies z trudnym charakterem miał zostać uśpiony z powodu swojego chamstwa i braku wiedzy ze strony jego ludzi. No więc go wzięłam i choć czsem sprawia jeszcze kłopoty to jakoś sobie z nim radzę. Funkcjonuje w miarę normalnie. Goldenkę dostałam z pseudohodowli jako już nie zdatną do rozrodu. Chętnie bym ją komuś oddała ale ciągle ma stany lękowe i musi to być rozsądna osoba. Szukam.Kundel zebrany z drogi po wypadku z połamaną miednicą i zerwanym nerwem w przedniej łapie..połatany i został..
Z tymi wolontariuszami to różnie bywa. Często zdarza się ,że niestety nie mają zielonego pojęcia o koniach czy innych czworonogach po prostu kochają zwierzątka.Ich działania bywają irracjonalne. A fundacje akceptują raczej każdego chcącego poświęcić swój czas. Ja wzięłam psa z fundacji. Zadzwoniłam,bez oglądania zwierzęcia, wezmę psa (dom ,wieś -przestrzeń ,ludzie w domu non stop...) Trzy różne osoby dzwoniły wypytywać mnie czy na pewno będzie miał dobre warunki. Następnie przyjechała wolontariuszka obejrzeć dom. Była to osoba dorosła.Miała ze sobą swojego ocalonego psa z którym się nie rozstawała. Wpuściłam ją z tym psem i póżniej tego żałowałam. Pies był duży i w ogóle jej nie słuchał .Skakał na nią,szczekał ,ewidentnie był na szczycie w hierarchii. Ona się głupio tłumaczyła,że bidulek nie doszedł do siebie po tragicznych przeżyciach ...Kompletnie nie miała świadomości dlaczego tak się pies zachowuje. Miarka się przebrała kiedy ciągnął na smyczy ją siedzącą na krześle po drewnianej podłodze robiąc głębokie rysy. Skoczył do okna i widząc na podwórku konie szczekał i totalnie zrył mi nowiutki drewniany parapet pazurami. Musiałam ją normalnie wywalić z domu. Ale następna wolontariuszka ,która przywiozła nam psa okazała się świetną osobą.Po prostu mądra kobieta z pasją i pozytywną energią. Było to 4 lata temu i już nikt więcej nas nie sprawdzał. Więc nie powinniśmy generalizować 🙂
Ja po psa pojechałam do schronu, podpisałam umowę i tyle. Nikt o nic nie pytał, nie odwiedzał..... ja nie wiem o czym piszecie, jakie wizyty przed/po adopcyjne?
[quote author=Tomek_J link=topic=72727.msg1206428#msg1206428 date=1322736888]
Skoro wątek "zszedł na psy" 😉 to wyjaśnijcie mi, proszę, dlaczgo myślałyście o adopcji z fundacji, zamiast po prostu udac się do najbliższego schroniska ?
[/quote]
ja adoptowałam psa ze schroniska,
psa z fundacji bym nie wzięła, dlatego, że wydawało mi się, że taki pies już mniej więcej ma zapewnione bezpieczeństwo, jest pod opieką fundacji i krzywda mu się nie stanie, nawet jak nie znajdzie docelowego domu
dlaczego ludzie adoptują psy z fundacji bo po pierwsze coś o nich wiadomo, o ich charakterze, przeszłości, reakcji na dzieci, inne psy, koty itp, bo są przebadane i mają profilaktyczne zabiegi, a jeżeli są trwale chore to wiadomo to już na wstępie, a niestety też dlatego, że myślą sobie, że w razie czego psa można zwrócić..poza tym istnieje takie przekonanie, że psy ze schroniska mają spaczoną psychikę i niektórzy się tego boją
Ha! ale miałam też konia w adopcji - staruszkę, dlatego, że wydawało mi się to bardzo szlachetne. Była u mnie do końca, cóż ... nigdy więcej.  Nie dlatego, że ktoś mi głowę zawracał, czy przyjeżdżał na kontrolę, generalnie było zupełnie na odwrót. ale teraz jak będę chciała uratować konia to już na własny rachunek
skoro o psach

co sądzicie  o zabiegu "płacenia" za psa ze schroniska/fundacji?
mnie to odstraszyło, pojechałam do fundacji, cóz usłyszałam ze jak pies "jest w typie rasy" czyli np owczarkowaty to cena jest okolo 200-300 zł. a z kociakami to usłyszałam ze dachowce są po 50, a kilka bylo "ladniejszych  i jakby puchatych" to one byly po 100,

ja rozumiem zupelnie to, ze szczepienia blablabla, ale co to za metoda? szczepienia, odrobaczenia itp kosztują masę kasy mniej. za 200-300 zł mozna szczeniaka z pseudohodowli kupić, zdrowego, z pakietem szczepien, najczesciej tam jest i matka i ojciec. a tu mam tyle samo płacic za dorosłego psa z nieznana przeszłoscią, w okolicach 5 lat, wyliniałego, ale "w typie" rasy, bo podobny do owczarka...
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
01 grudnia 2011 11:53
Huzar sama sobie odpowiedziałas na pytanie, wziełaś psa ze schroniska nie z fundacji. Nie podpisałaś umowy adopcyjnej z funadjca wiec nikt CIE NIE ODWIEDZA...
Isabelle, to chyba zależy od schroniska. Jak moi rodzice brali sukę ze schroniska, to nie było stawki tylko "co łaska". Ponieważ suka była po sterylizacji i szczepieniach to rodzice zapłacili jakąś kwotę odpowiadającą mniej więcej kosztom tych zabiegów wykonanych u "naszego" weterynarza. Ale to było prawie 20 lat temu.
No właśnie brałam kiedyś psa ze schroniska i płaciłam za kundla co łaska nie mniej niż 30zł. I kompletnie nie wiedziałam co to za pies. Zagryzał nam kury i wymienić ani oddać go nie mogłam. Potem pamiętam jak ktoś wywalił u nas na wiosce z samochodu sukę i 4 samodzielne już szczeniaki. Chodziłam wtedy do U.Gminy załatwiać ,żeby wzięło je schronisko i okazało się ,że aby schronisko wzięło to Gmina ,Urząd Miejski czy odpowiednio Starostwo musi zapłacić za każdą sztukę 700zł! Inaczej nie wezmą. Ja rozumiem ,że to na utrzymanie schroniska. Jednak schronisko kieruje się regułami ,które raczej zniechęcają do adopcji . A fundacja przywozi ci psa do domu. Wiadomo jaki pies ma charakter. Wiadomo jak był leczony. Dostaje nową obrożę i smycz i zapas karmy. Jest wysterylizowany. Nie płacisz za niego nic i możesz go oddać jak okaże się ,że sobie z nim nie radzisz.W sumie mimo pewnie rzadkich wypadków z wolontariuszką kretynką wolę fundację.
Zairka, brałam kiedyś kota ze schroniska - podpisywałam umowę adopcyjną. Mniej restrykcyjną niż fundacyjne, ale tak samo nazwaną - mam zresztą ją gdzieś do dziś. 🙂 (kota też), były wpisane możliwości kontroli przez pracowników schroniska - to było z 10 lat temu, do tej pory nikogo nie było 😉
olaela   Klub Różowego Jednorożca
01 grudnia 2011 12:29
skoro o psach

co sądzicie  o zabiegu "płacenia" za psa ze schroniska/fundacji?
mnie to odstraszyło, pojechałam do fundacji, cóz usłyszałam ze jak pies "jest w typie rasy" czyli np owczarkowaty to cena jest okolo 200-300 zł. a z kociakami to usłyszałam ze dachowce są po 50, a kilka bylo "ladniejszych  i jakby puchatych" to one byly po 100,

ja rozumiem zupelnie to, ze szczepienia blablabla, ale co to za metoda? szczepienia, odrobaczenia itp kosztują masę kasy mniej. za 200-300 zł mozna szczeniaka z pseudohodowli kupić, zdrowego, z pakietem szczepien, najczesciej tam jest i matka i ojciec. a tu mam tyle samo płacic za dorosłego psa z nieznana przeszłoscią, w okolicach 5 lat, wyliniałego, ale "w typie" rasy, bo podobny do owczarka...


A co to za fundacja?
Bo ja się generalnie spotkałam z oddawaniem psa za darmo, albo za "co łaska", tak jak w schronach.

BTW ostatnio wzięłam psa ze schronu. W ciemno. Okazał, a właściwie - okazała się, bo to panna, wypozsażona w lękową agresję, dziabnął mi siostrzeńca, przez pierwszy miesiąc brudziła w domu, miewa zaiwechy - "boi się pańci", choć nie daję jej żadnych do tego przesłanek, jest źle zsocjalizowana 😉, ale brałam pod uwagę, że mogę mieć problemy i byłam tego świadoma. Prostuję ją sobie powolutku i mam frajdę jak jest do przodu. 

Dostałam psa wysterylizowanego, zaszczepionego, względnie zdrowego [jak na warunki schroniskowe]. Zostawiłam za niego pięć dych, mimo, że opłata była niższa i worek karmy, i miałam poczucie, że to mało, bo sama sterylka "na mieście" kosztowałaby mnie ze 4 stówy.  Schroniska muszą z czegoś żyć - opłacić karmę, lekarza, infrastrukturę i pracowników, wykonywać naprawy i remonty. Zwłaszcza, jeżeli są to "lepsze" schroniska, a nie umieralnie, które kasują stawkę za przyjęcia psa, a potem czekają aż problem sam się rozwiążę dzięki przepełnieniu, braku opieki lekarskiej, i niedożywieniu, a kaska zostanie na koncie.
Ja spotkałam się natomiast z fundacją końską-schroniskiem dla koni, która potrafi wołac pieniądze za przyjęcie konia. Nie wiem jaką ma nazwę .Jest to mała fundacja znam adres i właścicielkę bo to niedaleko mnie.Mają jakieś 20 koni.Wiem ,że są zarejestrowani. Właścicielka ma super luksusowy pałac hotel. Znajomy chciał oddać jej klacz.Właścicielka przyjechała,obejrzała i zawołała 250zł miesięcznie. Potem okazało się ,że proponuje jazdę na szkapach za 45zł godzina. Nieustannie też prosi o pomoc frajerów itd. Dla mnie to nie fundacja tylko prywatna stajnia,która zarejestrowła się jako fundacja aby dodatkowy dochód mieć. Ode mnie też chciała wyżebrać pewne usługi ale nabrać się nie dałam bo to bardzo bogaci ludzie i nie da się ukryć.
Ja za swojego psa dałam 1 zł + wpłata dobrowolna. Dostałam 2 rachunki. Jak suczka doszła do siebie schronisko mi ją wysterylizowało......
mówię o fundacji/schronisku MEDOR. chcielismy wziąć psa i własnie takie kwoty nam podali.

i wiecie co? chcielismy kociaka, ale nie dam 50 zł za dachowca, którego np na wsi sie poprostu łapie (naprawdę, ludzie łapią kota, pilnują, zeby przez jakis tydzien nie mogł wyjsc, karmią,socjalizują, potem sie okazuje, ze kot sam wraca, bo mu tam dobrze, i potem wszelakie szczepienia i odrobaczenia). a tam za kociaczka powiedzieli nie dosc ze 50 zł, to jeszcze trzeba sie bylo zglosic (bo malenstwo bylo) na własny koszt na odrobaczenie powtórne i szczepienie, bo byl za maly. a jak "ladniejszy" i "mniejszy" i "rasowszy"to cena 100-150.

a tak? znalazłam naszego Meserszmita w miauczykotku, potem sie dopiero dowiedzialam ze to oddział ViVy, ale zupelnie niezalezny, tylko pod nią "podczepiony" i jestem bardzo zadowolona, byla masa kotów, wybierałam, przebierałam i wyszłam z najmniejszą bidą, chudzielcem z zaropiałymi oczkami. teraz jest młodym Panem Kotem i powoli wyglada jak miniaturka naszego drugiego. wesołe, radosne, miauczące, miziaste. ZA DARMO.
O ile mi wiadomo, a coś niecoś wiem, ŻADNA fundacja nie ma prawa żądać za zwierzę ani złotówki. Ma prawo prosić o DOBROWOLNY datek który można dać albo i nie. To jest prawo, któremu fundacja podlega i nie ma prawa czerpać z tytułu adopcji zysków. Nawet gdyby wyadoptowywała czempiona świata
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
01 grudnia 2011 14:17
enigma, To co z Centaurusem, który bierze zadatek 1000 zł za każdego konia idącego w adopcję?
Przypominamy, że część z naszych podopiecznych, nadal czeka na domy adopcyjne. Konie są zaszczepione (grypa, grzybica), odrobaczone, regularnie rozczyszczane. Adopcja jest oczywiście nie odpłatna, warunkiem jest podpisanie umowy adopcyjnej. Zgodnie z umową żadnego z koni nie wolno rozmnażać, sprzedać ani uzytkować zarobkowo. Jeśli szukasz przyjaciela, konia dla siebie i dla swojej rodziny i masz warunki, aby zapewnić dobry i kochający dom, skontaktuj się z nami – kontakt@centaurus.org.pl


ze strony centaurusa.
Nasza suka pod opieką fundacji przebywała pół roku, z czego ostatnie miesiące w psim hotelu, gdzie została trochę podszkolona (np. chodzenie na smyczy). Była szczepiona i wysterylizowana. Jeśli podliczyć to wszystko - naprawdę uważacie, że kilka stów za takiego psa to za dużo?

Z fundacji wzięliśmy przypadkiem - trafiliśmy na stronę www, suka wpadła mężowi w oko i już. Też miałam obiekcje, bałam się nasyłania obcych ludzi dowodzących, że płot jest 10 cm za niski itp. Natomiast rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Zero problemów, kontakt mamy mailowy, co jakiś czas przesyłamy zdjęcia.

,
Śmiem twierdzić,że Centaurus pobiera opłaty wbrew prawu.
abre nie, to wcale nie jest dużo. Ale-nikogo nie można zmuszać. Fundacje najczęściej dostają pomoc od gmin na terenie których działają. I nie są to małe pieniądze. Poza tym mogą prowadzić zbiórki publiczne. Mają ten 1%. Dalej, mogą prowadzić działalność gospodarczą zgodną ze statutem fundacji. A więc mają wiele możliwości finansowania a na pewno nie mają prawa wymagać od nikogo płacenia nawet złamanego grosza
a jak chciałam kota adoptować to kazali mi wszystkie okna osiatkować w domu. To wzięłam kota ze stajni i trzy lata bez zasiatkowania żyje.
Wracając do koni. Interesuje mnie jedna rzecz. Pojemność takiej fundacji jest ograniczona. I co wtedy z ratowaniem koni ? Co z kolejnymi potrzebującymi pomocy ?
,
na ich stronie jest klacz uratowana jako źrebica, a parę koni dalej wałach- syn tej klaczy. Niepokalane poczęcie??
byłam  w tarze osobiście i wcale to nie jest tak kolorowo jak ktoś patrzy na to z boku... wolontariuszami bardzo często są ludzie którzy o koniach nie mają zielonego pojęcia  😵 nawet pracownicy którzy byli tam zatrudnieni nigdy wcześniej nie mieli doświadczenia w pracy z końmi, a jedyną osobę która tam pracowała (facet po wielu latach pracy jako stajenny przy koniach sportowych) gdy chciał im przekazać pweną wiedzę poprostu potrafili wyśmiać :/   panuje tam bardzo specyficzna atmosfera np. każdy kto przyjedzie do tary nie może jeść tam mięsa  🤔wirek: 
pani prezes też nie haruje przy konikach tak jak jest to przedstawione na różnych filmach.....
kiedyś tara wykupiła konia z mojej okolicy robiąc przy tym wielkie zamieszanie....chodziło wtedy o dziadka który miał kilka koni- fakt najlepiej to nie wyglądało konie może były brudne ale nie były chude.... a tarowe paniusie wolały narobić wielkoego hałasu przez długi czas nie zmieniając warunków tylko robiąc jakieś nagonki na starszego człowieka zamiast np. zorganizować jakieś dziewczyny które by tam mogły przychodzić wyprowadzać konie  trochę przeczyścić czy w jakikolwiek  sposób im pomóc ?  Zajmowałam sie tymi końmi przez jakiś czas a tara doprowadziła do  tego że facet nie chciał nikogo wpuszczać do koni i każdego wyganiał.... a na końcu jak im się udało kilka koni wykupić nawet nie raczyli na swojej stronie napisać o tym tylko wymyślili koleją smutną historię.....  ze skaryszewem też przesadzają..... :/ tara w ostatnim czasie bardzo zepsuła sobie opinię...   dla okazali się zwykłymi naciągaczami robiącymi z ludzi idiotów.... jak najdalej   od nich bo potrafią narobić niezłego syfu...
[quote author=Pędzidełko link=topic=72727.msg1206546#msg1206546 date=1322744217]
Ja spotkałam się natomiast z fundacją końską-schroniskiem dla koni, która potrafi wołac pieniądze za przyjęcie konia. Nie wiem jaką ma nazwę .Jest to mała fundacja znam adres i właścicielkę bo to niedaleko mnie.Mają jakieś 20 koni.Wiem ,że są zarejestrowani. Właścicielka ma super luksusowy pałac hotel. Znajomy chciał oddać jej klacz.Właścicielka przyjechała,obejrzała i zawołała 250zł miesięcznie. Potem okazało się ,że proponuje jazdę na szkapach za 45zł godzina. Nieustannie też prosi o pomoc frajerów itd. Dla mnie to nie fundacja tylko prywatna stajnia,która zarejestrowła się jako fundacja aby dodatkowy dochód mieć. Ode mnie też chciała wyżebrać pewne usługi ale nabrać się nie dałam bo to bardzo bogaci ludzie i nie da się ukryć.
[/quote]

jak się nazywa ta fundacja?  🤔
Cierpionko, czytaj ze zrozumieniem 😉
Ja spotkałam się natomiast z fundacją końską-schroniskiem dla koni, która potrafi wołac pieniądze za przyjęcie konia. Nie wiem jaką ma nazwę .Jest to mała fundacja znam adres i właścicielkę bo to niedaleko mnie
ze skaryszewem też przesadzają.....

ja mam nieustajaca polewke z "barszczowej akcji" 😀 👍
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się